Kto ponosi odpowiedzialność za kolizję z dzikimi zwierzętami?

Kto ponosi odpowiedzialność za kolizję z dzikimi zwierzętami?

Czy koło łowieckie jest odpowiedzialne za wypadki z udziałem dzikich zwierząt?

To pytanie zadaje sobie zapewne wiele osób nieświadomych faktycznych powodów, które są przyczyną bardzo dużej ilości wypadków na drodze z udziałem dzikich zwierząt. Każdego roku w wyniku zdarzeń na drogach położonych zwykle z dala od miast, dochodzi do groźnych zdarzeń, które w części przypadków kończą się śmiercią lub poważnymi uszkodzeniami pojazdu. Na tytułowe pytanie postaramy się odpowiedzieć później, gdyż temat dzikich zwierząt dotyczy różnych innych zagadnień, którym należy się dokładniej przyjrzeć.

Ostrożność na drodze.

Zacznijmy od początku, czyli od zachowania polskiego kierowcy. Jadąc przez tereny, gdzie po obu stronach drogi znajdują się drzewa z pewnością dostrzeżemy wiele znaków ostrzegających przed dziką zwierzyną. O ile duże grono kierowców traktuje znaki ograniczające prędkość lub znaki zakazu poważnie, o tyle temat znaków ostrzegających nas przed dziką zwierzyną to już zupełnie inna bajka. Prawidłowe zachowanie powinno wyglądać tak, że kierowca widzący znak zwalnia nogę z gazu i ogranicza dozwoloną prędkość. Zwykle jednak przemieszczając się w okolicach lasów, szybkość poruszania się pojazdu rośnie zgodnie z myślą, że „przecież na tej drodze nie ma ruchu”. Nic bardziej mylnego, ruch stanowią zwierzęta mogące w każdej chwili wybiec na drogę. Przy dużej prędkości zdecydowanie trudniej jest nam o właściwą reakcję, wiele przypadków nagłego przebiegnięcia przez drogę jelenia lub łosia, może zakończyć się bardzo poważnie. Pół biedy, kiedy przed nami pojawi się zając lub lis, uszkodzenia będą niewielkie i prawdopodobnie skończy się na strachu. Nie zrobimy jednak nic przy dużej prędkości, ponieważ wszystko będzie działo się tak szybko, iż nie zdążymy ominąć zwierzęcia. Należy więc zachować ostrożność przy przejeżdżaniu w okolicach lasu, warto o tym pomyśleć patrząc na zdjęcia z wypadków z udziałem dzikiej zwierzyny. Bez względu, czy jedziemy sami, czy w foteliku z tyłu pojazdu siedzi nasze dziecko. Sam znak „uwaga dzikie zwierzęta” nie nakazuje nam co prawda zmniejszenia prędkości, lecz informuje o możliwym wtargnięciu zwierzęcia przed koła pojazdu.

Znak drogowy

Zasady umieszczania znaków ostrzegawczych dotyczących dzikich zwierząt.

Znak A-18b „zwierzęta dzikie” wykorzystuje się w celu oznaczenia miejsca, gdzie przebywające zwierzęta często przechodzą na drugą stronę drogi. Tego typu znaki znajdziemy najczęściej przy wjeździe do lasu z dużą ilością zwierzyny, lub też w miejscach, które przecinają trasę zwierząt w drodze do wodopoju. Jeżeli chodzi o zasady rozmieszczenia znaków ostrzegawczych to określone miejsca ich położenia są ustalane na podstawie obserwacji służb leśnych o szlakach wędrówek dzikiej zwierzyny. To oni informują zarządców dróg o takich miejscach. Dodatkowym stosowanym niekiedy oznaczeniem jest pod znakiem „zwierzęta dzikie” umieszczenie kolejnego informującego kierowcę o odcinku, na którym możemy napotkać dzikie zwierzęta. To pozwala lepiej zorientować się nie tylko w określonym miejscu przebiegania np. jelenia, ale też oznaczyć określoną długość trasy na jakie należy zachować większą czujność i ostrożność.

Odpowiedzialność zarządcy drogi w razie wypadku.

W tej części artykułu przyjrzymy się odpowiedzialności zarządców dróg, co do występujących w okolicy oznaczonych terenów leśnych wypadków, jak i odpowiedniego rozmieszczenia znaków. Obie kwestie powodują pewne problemy natury prawno-praktycznej. Pierwsza kwestia to temat sporny, który budzi sporo kontrowersji. Są to często z punktu widzenia polskiego prawa sytuacje niedookreślone. Sądy przy rozpatrywaniu spraw z udziałem dzikich zwierząt między zarządcą drogi, a jej użytkownikiem podchodzą do tematu bardzo powierzchownie. Wynika to najczęściej z informacji umieszczonej na znaku A18-b, który był widoczny dla kierowcy. Problem pojawia się w wyniku jednego z zapisów w regulacjach prawnych. Otóż nie ma tam zapisu mówiącego o tym kiedy należałoby taki znak powtórzyć. W teorii taki znak należałoby powtórzyć za każdym skrzyżowaniem, tak się jednak nie dzieje choćby z powodu estetyki skrzyżowań i zbyt dużej ilości znaków informujących o tym samym. Z drugiej zaś strony wykorzystywane jest w tym celu oznaczenie T-2, które informuje nas o zagrożeniu przez określoną liczbę kilometrów. O takiej informacji kierowcy często na drodze zapominają i to już po krótkim czasie od zobaczenia znaku. Ponadto samo określenie szlaków w sposób precyzyjny wymaga od zarządcy współpracy z określonymi podmiotami takimi jak: koła łowieckie, nadleśnictwo, czy miejsca hodowli. Przyjmuje się, iż odpowiedzialność zarządcy drogi spoczywa na nim w przypadku oznakowania dróg o ponadprzeciętnym zagrożeniu ze strony dzikich zwierząt w porównaniu do innych niebezpiecznych sytuacji drogowych. Tutaj pojawia się kolejny problem zarządców dróg: duża ilość znaków, czy mała? Każdy kolejny znak to dodatkowe koszty, ale co gorsza niewymierny efekt. Postawienie małej ilości nie informuje w sposób należyty kierowcy, z kolei zbyt duża liczba znaków sprawia, że przynosi to zupełny brak uwagi kierującego; tak samo jakby tego znaku wcale nie było.

Wracając do pełnej odpowiedzi na ten temat należy przyjrzeć się jeszcze ścisłym zapisom prawa. W momencie, gdy dochodzi do zdarzenia z udziałem dzikich zwierząt, brana jest pod uwagę odpowiedzialność zarządcy drogi lub jej brak. Wtedy sądy powołują się na zapisy określone w art. 415 Kodeksu Cywilnego oraz art. 417 i zapisie o odpowiedzialności za czynności władzy publicznej. Artykuł 417 jest stosowany w przypadku szkody wyrządzonej przez niezgodne z polskim prawem działanie lub tez zaniechaniu przy wykonywaniu zarządcy drogi. Sądy najczęściej stosują w sprawach karnych z udziałem zwierząt zasadę winy, czyli braku popełnienia przestępstwa przez sprawcę, któremu nie można przypisać winy. Takim sposobem koło się zamyka i prawo nie jest w stanie rozstrzygnąć wielu spornych spraw. Póki co nikt nie znalazł sensownego przepisu, który mógłby regulować spory w tej sprawie. Nie mniej jednak każda decyzja powinna bazować na dokładnej i indywidualnej analizie stanu faktycznego. Nie należy opierać się jedynie na teorii, gdyż każdy przypadek jest inny. Nie można też z góry stawiać zarządcy drogi w roli winnego. Zresztą jak to zrobić, kiedy znak na drodze jest, a my zderzyliśmy się z dzikim zwierzęciem nie będącym przecież osobą prawną.

Podział dróg na drogi gminne, powiatowe, wojewódzkie i krajowe.

W tej części artykułu postaramy się w skrócie przybliżyć kto jest zarządcą danej drogi. Dlaczego ta informacja jest tak ważna? W chwili zdarzenia drogowego w razie ewentualnego zgłoszenia sprawy dalej, musimy wiedzieć kto jest odpowiedzialny np. za brak oznakowania dotyczącego dzikich zwierząt lub też drogę pełną dziur, przez którą uszkodziliśmy nasz pojazd. To zarządca musi dbać o odpowiedni stan techniczny dróg bez względu, czy są to drogi gminne, powiatowe, wojewódzkie, czy krajowe. Do jego obowiązków należy nie tylko dbałość o stan dróg, ale również odpowiednie ich oznaczenie wymaganymi znakami.

Jeżeli do wypadku doszło gdzieś w Polsce, a my nie jesteśmy w stanie stwierdzić na jakiej drodze doszło do kolizji to szczegółowe informacje uzyskamy na policji lub też w urzędzie danej gminy. Możemy wyróżnić następujących zarządców w podziale na poszczególne drogi:

• Drogi krajowe-Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad
• Drogi wojewódzkie-Zarząd Województwa
• Drogi powiatowe-Zarząd Powiatu
• Drogi gminne-wójt, burmistrz, prezydent miasta

Co w przypadku drogi wewnętrznej? Tutaj jest ona niejako wyjęta z ustawy o drogach publicznych. W razie wypadku o ewentualne odszkodowanie należy ubiegać się od określonego przedsiębiorcy, wspólnoty mieszkaniowej lub prywatnego właściciela danej drogi.

Ubezpieczenie OC, AC w przypadku kolizji.

Przepisy polskiego prawa jak opisaliśmy wyżej są niedookreślone i trudno jest wyegzekwować od państwa jakiekolwiek pieniądze za poniesione przez nas szkody. Aby mieć możliwość uzyskania odszkodowania, należałoby przyjrzeć się ofercie ubezpieczycieli, a dokładniej ubezpieczeniu AC. To jedyna forma zabezpieczenia umożliwiająca otrzymanie pieniędzy w razie zdarzenia drogowego z udziałem dzikich zwierząt. AC umożliwia uzyskanie odszkodowania w przypadku miejsc oznakowanych, jak i tych nieoznakowanych. To pozwala na realną wypłatę pieniędzy i brak konieczności chodzenia po sądach. W przypadku OC musielibyśmy wykazać odpowiedzialnego za to zdarzenie, co jest często nie do udowodnienia. Musielibyśmy udowodnić zarządcy określonej drogi, że nie postawił znaku lub też nadleśnictwu, że wiedziało o dzikich zwierzętach na danym terenie. W praktyce jest to niewykonalne, z ratunkiem przychodzi polisa AC. Jeśli ją posiadamy to w razie zdarzenia drogowego z udziałem dzikiej zwierzyny, należy zgłosić ubezpieczycielowi niezwłocznie szkodę oraz wskazać odpowiedzialnego za drogę zarządcę lub nadleśnictwo. Należy dodać, iż taki wypadek nie powoduje straty naszych dotychczasowych zniżek. Dostaniemy natomiast pieniądze, które umożliwią szybką naprawę pojazdu.

Warto dodać, że wybierając polisę AC należy przyjrzeć się dokładnie ofercie konkretnego ubezpieczyciela. Większość z nich oferuje już wypłatę odszkodowania za zderzenie z dzikim zwierzęciem. Jeśli nie możemy odnaleźć takiego zapisu, powinniśmy dopytać o to naszego doradcę. Z przydatnych w razie kolizji rad należy wymienić: dokładne sfotografowanie miejsca wypadku i brak ingerencji w położenie rannego lub martwego zwierzęcia. To pozwoli przybyłym służbom dobrze ocenić i opisać całą sytuację, co ułatwi nam szybszą i łatwą wypłatę odszkodowania.

Koło łowieckie, a odpowiedzialność za wypadki z udziałem dzikich zwierząt.

Istnieją jednak takie sytuację, w których to koło łowieckie jest odpowiedzialne za szkody wynikające ze zderzenia z dzikim zwierzęciem. Na taką okoliczność koła łowieckie są ubezpieczone, a ubezpieczenie to jest obowiązkowe. Taka ochrona ubezpieczeniowa organizowana jest przez Polski Związek Łowiecki i każde koło musi zostać ubezpieczone na taką okoliczność.

Warto jednak dodać, że takie zdarzenia, za które odpowiedzialne jest koło łowieckie to rzadkość, gdyż odpowiedzialność zarządcy obwodu łowieckiego ogranicza się tylko do zdarzeń, których bezpośrednią przyczyną było polowanie, które koło łowieckie prowadzi. Możemy tu podać przykład. Wyobraźmy sobie, że prowadzący polowanie zbiorowe zarządził pędzenie gdzieś w okolicy drogi publicznej. W takim pędzeniu mogą brać udział ludzie (naganka) i zwierzęta (psy myśliwskie). Jeżeli spłoszona przez polowanie zwierzyna popędzi przez drogę w wyniku czego dojdzie do zderzenia wówczas to koło łowieckie będzie mogło być odpowiedzialne za to zdarzenie, a w imieniu koła ubezpieczyciel będzie mógł wypłacić odszkodowanie. Niestety poszkodowany będzie musiał wykazać bezpośredni związek zderzenia z prowadzonym polowaniem – zdarzenia te muszą więc wystąpić dokładnie w tym czasie. Takie zdarzenia mają jednak miejsce niezwykle rzadko, gdyż logika nakazuje, aby prowadzący polowanie nie prowadził „pędzenia” w kierunku drogi o znacznym natężeniu ruchu. Nie można również przypuszczać, że prowadzenie polowania w znacznej odległości (np. kilku kilometrów) od drogi będzie miało wpływ na wtargnięcie zwierzęcia na jezdnie. Wcale nie jest tak, że spłoszona zwierzyna zaczyna zachowywać się irracjonalnie – wręcz przeciwnie, nie ważne czy to będzie dzik czy jeleń, podczas polowania zwierzęta te czasami podbiegają, zatrzymują się, nasłuchują czy też wietrzą, aby rozpoznać teren i wykryć ewentualną obecność człowieka.

Comments are closed.