Kara grzywny za umyślne utrudnianie polowania.

Kara grzywny za umyślne utrudnianie polowania.

W ostatnich dniach w mediach obserwować możemy burzę związaną ze zmianami w Prawie Łowieckim. Konkretnie chodzi o jedno proste zdanie w brzmieniu: „umyślnie utrudnia lub uniemożliwia wykonywanie polowania”. Taki punkt został dopisany w art. 51 w ust. 1. Do tej pory w tym artykule wymieniono kary, które raczej były kierowane w stosunku do myśliwych. Przepis karne informują o karze grzywny za konkretne działania osób takie jak:

  • strzela do zwierzyny w odległości mniejszej niż 500 m od miejsca zebrań
    publicznych w czasie ich trwania lub w odległości mniejszej niż 100 m od
    zabudowań mieszkalnych,
  • wybiera jaja, pisklęta, niszczy gniazda ptaków łownych lub niszczy ich
    lęgowiska,
  • przetrzymuje zwierzynę bez odpowiedniego zezwolenia,
  • niszczy nory i legowiska zwierząt łownych,
  • niszczy urządzenia łowieckie, wybiera karmę lub sól z lizawek,
  • poluje, nie posiadając przy sobie wymaganych dokumentów,
  • wbrew przepisom art. 42b ust. 2 nie dokonuje wymaganych wpisów
    w upoważnieniu do wykonywania polowania indywidualnego

… teraz został dopisany punkt o tym, że karze grzywny podlega ten, kto „umyślnie utrudnia lub uniemożliwia wykonywanie polowania”.

Z tego powodu wiele środowisk podniosło lament, obwieszczając, że teraz myśliwi będą mogli wyganiać ludzi z lasu, z prywatnych pól i będą mogli wchodzić na „prywatne posesje”. Nikt nie zadał sobie trudu, aby dowiedzieć się, że na prywatnych posesjach nie można prowadzić polowania, bo zostały one wyłączone z obwodu łowieckiego. Nikt nie przeczytał, mam wrażenie, tego, że w odległości mniejszej niż 100 m od budynków mieszkalnych myśliwy nie ma prawa oddać strzału do zwierzyny. Rzetelność nakazywałaby zbadać te sprawy dogłębnie, ale dzieje się zupełnie inaczej. Bardzo niedobrze się dzieje, jeżeli jakiś poseł, wypowiadając się w ogólnopolskiej telewizji mówi, że teraz myśliwi mają prawo strzelać do „każdej zwierzyny” i „wszędzie”. Mogę wytłumaczyć to tylko w taki sposób, że w ten sposób zbija się „kapitał polityczny”.

Czy wszyscy zapominają, że myśliwi prowadzą gospodarkę łowiecką? Czy nikt nie zauważa problemów, jakie już istnieją, a mogą być jeszcze poważniejsze, z dzikami w miastach. Nikt nie zauważa problemu strat w gospodarce rolnej spowodowanej szkodami wyrządzonymi przez zwierzęta dzikie?

Oczywistą sprawą jest to, że myśliwy nie jest „wrogiem zwierząt”, ani nie jest wrogiem ludzi. Większość z nas żyje w określonych społecznościach i sąsiedzi raczej nie widzą w nas morderców. Rolnicy często patrzą na nas jak na wybawienie od dzików, które niszczą im pola kukurydzy. Nie wiem ilu znalazło by się rolników, którzy wygoniliby myśliwych ze swojego pola przy wykonywaniu polowania.

W myśl nowych przepisów, Ustawa ma po prostu umożliwić myśliwym wykonywanie swoich obowiązków. Z jednej strony musimy mieć świadomość, że brak wykonania Rocznego Planu Łowieckiego może skutkować odebraniem obwodu łowieckiego, a z drugiej strony Ustawa nie dawała możliwości obronić się przez atakami „ekologów”, którzy postanowili uniemożliwić polowanie. Mam wrażenie, że z przepisu żaden myśliwy nie będzie musiał korzystać, ale ten przepis jednocześnie daje mu poczucie pewności i sprawia, że nie będzie on musiał chować się przed przeciwnikami łowiectwa, którzy nie rozumieją gospodarki łowieckiej. Być może groźba kary grzywny (według prawa do 5000 zł) skutecznie powinna odstraszyć takich „ekologów”. A prawdziwych ekologów możemy zaprosić do prac przy sadzeniu drzewek i dokarmianiu zwierzyny zimą. Sól w lizawkach trzeba uzupełniać cały rok.

Comments are closed.